ŻELAZKO PHILIPS I MOTYLE W BRZUCHU ;)

takie coś mam ;D

motyle w brzuchu

Z modelem Philips umówiłam się na spotkanie,
Hmm... sam na sam zrobiliśmy prasowanie.
W plenerze, w słoneczny dzień to było,
W mgnieniu oka stertę ubrań wygładziło.
Od pierwszej chwili żeśmy się zrozumieli,
Philips prasował nie zapominając nawet o starej, pomarszczonej pościeli.
I wiecie kochani – z różami przybył, ach jaki On szarmancki...
Trzeba też dodać, że praktyczny i bardzo elegancki.
Zgrabną jak na te funkcje On ma sylwetkę,
I na gładko załatwił krnąbrną, oporną serwetkę.
Skuteczności jest ogromnej, wręcz nie opisanej,
Zwłaszcza po szklance wody destylowanej.
A ile ma w sobie wdzięku, ile ma mocy...
O każdej porze skłonny do pomocy.
Gdy się do prasowania zabiera,
To technika Jego pracy dech w piersi zapiera!
Ach! z jaką lekkością sunie po materiale,
Jakby oporu żadnego nie odczuwał wcale.
Ach! jaka gracja, cóż za płynny ruch...
Niczym pędzący rumak w nozdrza – parą buch!!
I pędzi dalej, energia aż kipi z niego,
Ja nigdy nie miałam żakietu gładszego!!
Gdzie trzeba zwolni, trzeba znów przyspieszy..
Żadne zagniecenie, czy fałdka nawet Go nie speszy!
Na swą silną stopę bierze wszystko z odwagą,
Ubrań nie niszczy tylko pielęgnuje – wyróżnia się więc i rozwagą.
Tak nam płyną razem wspólne, cudne chwile...
O Philipsie już dowiedziałam się dobrego tyle...
Wiem jednak, że to spotkanie się niebawem kończy,
I ta myśl chyba mnie, drodzy Państwo wykończy...
Bo ja widzę Go u boku swego na długie, długie lata,
A gdy odejdzie łzy popłyną, bo cóż to za wielka będzie strata..
Tak nam dobrze razem jest,
Dobrzy ludzie nie rozdzielajcie nas – miejcie dla nas gest
 

P.S. 
żelazko ku mojej radości zostało ze mną i wspólnie znosimy prasowania chwile, a w brzuchu wciąż mam te same motyle ;D

a Wy macie swoje sprzętowe miłości? ;)


prowincjanka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 prowincjanka , Blogger