Wawrzyniec

Wawrzyniec

Kochaniutcy...

dzisiaj chcę podzielić się z Wami bardzo dobrą rzeczą :D. Jakiś czas temu brałam udział w kampanii... I to nie byle jakiej ;) Testowaliśmy razem rodziną i znajomymi w wielkim rozsmakowaniu... ;d
Zapraszam Was do zapoznania się z Wawrzyńcem ;)



Warzywny Wawrzyniec.
Sama nazwa robi robotę. Jest świetna :) Trafiona w setkę!

Pewnego dnia przyszła do mnie paczka. Była to bardzo ładna i porządna paczka...(Pracowałam w agencji reklamowej, więc wiem co mówię ;) Pudełko bardzo estetyczne, eleganckie, ale też  dobrze wypasione ;) Solidny karton, przepiękne matowe wykończenie plus do tego gdzieniegdzie lakier wybiórczy... och! klasa, naprawdę. Wawrzyniec nie skąpi na wizerunek firmy :) Kolorystyka też tylko podbija doznania wzrokowe: klasyczna biel, nienachalne, lekkie logo... No lubię to i już! :)
Otwieram, więc paczkę i widzę solidnie zapakowane 4 słoiczki, ulotki i powitanie w kampanii.



Przeglądam wszytko starannie i już w mojej głowie kiełkują plany co do zawartości przesyłki ;) W sobotę będą imieniny w rodzinie - będziemy testować :D

Do tego czasu zapoznaję się ze składem i myślę sobie, czy czasem nie przygotować czegoś na ciepło na tą sobotę... Może paszteciki? Nie, nie pasztecików ciotka Dzidka nie lubi. To może zapiekaneczki, chrupiące, sycące, warzywne, pyszne i zdrowe? Nie, nie da rady Bajtka zgaga męczy zawsze po wszystkich zapiekankach...

Ech i choć chęci łaziły mi głowie to nie zrobiłam nic. Posiedziałam, poczytałam i podumałam... Jakie to dobre rzeczy teraz ludzie wymyślają. Nie dość, że zdrowe, smaczne to i nawet w użyciu łatwe. Bez większych filozofii mogę sobie wciągnąć krakersa z pastą z ciecierzycą i czarnuszką. Dla mnie bomba! Coś nowego. Brzmi nawet tak profesjonalnie... jak w tv :) 


Zamykam oczy i już jestem masterszefką: dzisiaj masz za zadanie przygotować kolację z ciecierzycy, możesz użyć dowolne zioła i masz na to 10 minut. Z Wawrzyńcem spoko luz, nie pękam łapię za kromę i już świechtam po niej pastą ze słoiczka. Moje domowe żiri kiwa z uznaniem głową i mówi, że chce jeszcze dokładkę. Przechodzę , więc do kolejnego odcinka :D



Dobra, dobra koniec latania po Świecie choćby i myślami. Przywołuję się do porządku ;) Zastanawiam się nad ulotkami, rozdzielam je. Tyle dla rodziny, parę dla najbliższych znajomych i dla siebie resztę. Będę rozdawać sąsiadom bliższym i dalszym coby jedni drugim nie zazdrościli ;)  I ogólnie puszczę w Świat gdzie się tylko da.

Sobota nadeszła szybciej niż nasza błyskawiczna duma Pendolino. Ale mnie to nie dziwi nic, a nic... Zawsze tak jest: kiedy idziesz na imprezę do kogoś jako gość, to czekasz lata świetlne...Ale kiedy to Ty jesteś gospodarzem i masz za zadanie zorganizować żarełko i popitkę dla tłumu, czas obraca się przeciwko Tobie. Ucieka i ciągle go brakuje, bo nie chce się ani zatrzymać, ani zwolnić na chwilę... 

Ale już koniec tych wzniosłości. Sobota nadeszła, a już od czwartku włączam w tyłku turborobota i nawet czas nie taki straszny ;) Wszystko udało mi się przygotować na czas. Ach oczywiście oprócz siebie: lichy, mierny wręcz makijaż i robocze jeszcze ubranie przywitały pierwszych gości :D ale, przecież wszyscy mówią, że nie tylko wygląd się liczy, że nie ocenia się książki po okładce, że nie tylko szata zdobi człowieka - rzucam, więc na luz i płynę z uśmiechem do gości! :)


Przyjęcie było bardzo udane ;) nie będę się tutaj wkradać w szczegóły, bo nie o tym dzisiaj :) Ale było dobrze ;)



Powiem jedynie, że podczas spotkania otworzyłam słoiczki i zaprosiłam do smakowani i kosztowania ich zawartości. Chętnych nie brakowało. Tłum  rzucił się do degustacji, jak na torebki łiczena w Lidlu ;) Jedna ręka wyposażona w piętkę chleba, prześciga się z drugą uzbrojoną w krakersy... Cóż się działo, naprawdę oblężenie słoiczka ;P 
Wszystkim się jednak udało skubnąć z każdej wersji smakowej. Każdy mógł zabawić się w żiri: pomlaskać, pocmokać i wydać werdykt ;D 

Noty były różne od: ło to bez mięsa! - blee, po: naprawdę pyszne, od razu czuję się zdrowsza, ach co za smak, pieści moje podniebienie. 
W ogólnym rozrachunku, w demokratycznym głosowaniu pasty Wawrzyniec zostały okrzyknięte Władcą Smaków Absolutnym, czyt. WSA ;)


I ja dołożyłam swój głos... Według mnie pasty warzywne Wawrzyńca są pyszne. lekkie, przyjemne, zdrowe, sycące, inspirujące...Jak promyk Słońca w pochmurny dzień, tak WSA rozpromienia często nasze szare, zwykłe talerze. Kto nie próbował, zachęcam serdecznie :) 

P. S.
a Wy lubicie pasty warzywne?
 prowincjanka


P. S. 2
Aha, a słoiczki, są przepiękne i wykorzystałam je do przechowywania przypraw, mam całą szafkę i wyglądają bardzo, bardzo dobrze :D


...ach...

...ach...

Jesienne dzień dobry....


Ach... się układa ostatnio... mało czasu na mojego Blogusia :/ a tyle bym opowiedzieć chciała....
o kiepskim samopoczuciu.....
o remontowych sukcesach i nie sukcesach....
o fatalnej prędkości mojego łącza.....
o jesieni z krwi i kości ze zmarzniętym nochalem ....
o wieczorach pełnych ciepła mimo wszystko.....

Tyle tego jest, że nie wiem nawet jak się zabrać do pisania... I jeszcze drobne poprawki na Blogusia chcę wprowadzać i kiedy tylko się pytam??? ;)

Ech stara jędza maruda ze mnie dzisiaj wylazła, łee ;P 

Ale, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że jestem tylko człowiekiem! kobietą! przeładowaną hormonami! przepełnioną jesiennym, dżdżystym powietrzem - sami rozumiecie - taki dzień i już ;) 

Jutro moja prognoza przewiduje uśmiech i merdanie ogonem od samego rana ;) 



A to dlatego, że od tej chwili zamierzam się doczekoladowywać i dowiniać na cały jutrzejszy dzień, a co! :D


Zapraszam czekolada i wino razem lepiej smakują :d 
Zdrówko :*

prowincjanka
Copyright © 2014 prowincjanka , Blogger